Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

14 czerwca 2021

Nasze kotki są już leciwe, chociaż za każdym razem, przy wynikach badań Starej, pan weterynarz z upodobaniem powtarza, jak najlepszy dowcip: „Stara, ale jara”. No ale z racji piętnastu wiosen, naszej Starej co i raz coś wychodzi w badaniach. Nic niepokojącego, ale monitorujemy. Ostatnio zaczęła nam chudnąć i mniej jeść. Pan weterynarz zarządził badanie moczu, dając nam specjalny niewchłaniajacy żwirek i pipetę, oraz z grubsza instruując co i jak. Przy dwóch kotach i dwóch kuwetach jest to zadanie dość karkołomne, ale postanowiliśmy spróbować. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że jedyne drzwi w naszym mieszkaniu – łazienkowe – mają na dole specjalną dziurę dla kotów. Więc nie można ich jakoś specjalnie oddzielić. Postanowiliśmy jednak spróbować. Z samego rana małżonek umył kuwetkę, postawił ja na pralce, nasypał żwirku od weterynarza i wyszedł do Bufetu. Następny etap to był moja działka – postawiłam Starej wodę na podłodze, przyniosłam do łazienki jej ulubione krzesełko z poduszką, położyłam tam dodatkowo mój wełniany sweter, na którym Stara uwielbia się wylegiwać. Przygotowałam pole, odwróciłam kuwetę włazem do ściany, żeby Stara nie mogła tam wejść, zamknęłam drzwi od łazienki i zastawiłem je dwoma ciężkimi segregatorach z naszymi dokumentami firmowymi. Plan był taki, że Stara tam siedzi, pije, ale nie może skorzystać z kuwety bo jest na pralce i odwrócona, nie może także skorzystać z drugiej kuwety, która stoi w kuchni. Około dziewiątej przychodzi małżonek, podstawia jej kuwetę, a ona zostawia tam materiał badawczy,który małżonek łapie i zanosi do weterynarza, bo między pobraniem a badaniem nie może minąć więcej niż 6 godzin.
No i małżonek pojechał tam koło dziewiątej. Okazało się, że w zasadzie wszystko poszło nie tak. Otóż Stara, nie dość że sforsowała segregatory i wydostała się z tymczasowego więzienia, to jeszcze jakoś zdołała wejść do tej kuwety, która stała na pralce i zostawić tam materiał, który jednakże był zbyt skąpy. Najpierw małżonek zadzwonił do mnie i ogłosił totalne fiasko akcji, potem jednak okazało się, że jakoś mu się udało pobrać materiał, który kiedy to piszę jest już u weterynarza. Czyli jednak sukces. Mam tylko nieodparte wrażenie, że Stara uważa nas pewnie za kompletnych idiotów, żałosnych i nieudolnych partaczy i chichrałam się w duchy z naszej słabej akcji. I ma rację, ale najważniejsze, że będzie co badać!
Ciesząc się z tego – mimo wszystko – sukcesu, spieszę Was poinformować, co przygotowaliśmy dziś na lancz:

  • minestrone – włoska zupa warzywna
  • chili con pavo z indykiem, kukurydzą, fasolą, cukinią i ryżem
  • tarta szparagowa z kozim serem i pestkami dyni
  • tarta czekoladowo-kajmakowa.