Wczoraj postanowiliśmy z małżonkiem trochę odkryć Zabłocie. W zasadzie prawie tam mieszkamy – dzieli nas od tej poprzemysłowej dzielnicy tylko nasyp kolejowy. Nastawiali tam bloków, a ulica Przemysłowa to jakaś tragedia – brak infrastruktury, betonowe płyty zamiast asfaltu i zero chodnika. Mimo tego, jest parę miejsc wartych uwagi, a kulinarnie na Zabłociu jest coraz lepiej i coraz więcej. Kiedy obczailiśmy, że na Romanowicza, na parterze akademika, powstał Krafftówny pub, postanowiliśmy go przetestować. Tempie to nowa formuła – dają ci specjalną kartę, która sobie ładujesz pieniędzmi, po czym wkładasz do otworu przybranie z piwem kraftowym, którego chcesz skosztować. No i lejesz sobie to piwko – tyle ile chcesz, albo tyle, na ile cię stać. No i powiem Wam, że to się znakomicie sprawdza – najważniejszym plusem jest chyba totalne rozładowanie kolejki do baru (te kolejki w Forum!!). Drugą niewątpliwą zaletą jest fakt, że tu każdy może być swoim własnym barmanem i nalewa sobie piwko – to naprawdę duuuża przyjemność. Lokal jest spory, przed wejściem jest ogródek, a od strony podwórka drugi ogródek – ogromnych rozmiarów. Okazuje się, że mieszka tam sporo ludzi i ludzi ci łakną rozrywki, niekoniecznie jadąc w tym celu w okolice Rynku. I bardzo dobrze. Jak są ludzie to dzielnica żyje. Aha – w tej knajpie w zabłockim parku organizują plenerowe kino letnie o 21:00. Dla mnie to już pora zaporowa – próbowałam kiedyś takiej formy o podobnej godzinie i skończyło się to głośnym pochrapywaniem, zarzuciła więc ten pomysł. Ale jeśli ktoś kładzie się później, a mieszka niedaleko – może rozważyć seansik pod gwiazdami.
Planujemy jeszcze dotrzeć na grilla na Lipową, bo jeszcze nam się nie udało przez te kilka lat jego istnienia, ale wszystko przed nami. A, co do multitap – jest dwanaście kranów, których zawartość się śmiania co jakiś czas.
Zawartość naszych lanczu także się zmienia – każdego dnia. Czasem coś zostanie z dnia poprzedniego, ale wtedy jest po prostu większy wybór. Tak jest i dziś, a propozycje są takie:
- krem kalafiorowy z prażonym słonecznikiem i olejem z pestek dyni
- cannelloni nadziewane szpinakiem, ricottą i grana padano, zapiekane w sosie rosè z pomidorów, Brazylii i oliwy, z dodatkiem czosnku i śmietanki
- Butter chicken
- tarta z bio buraczkami, mozzarellą, fetą i octem balsamicznym
- tarta cytrynowa z bezą.