Jedni klasną w ręce i powiedzą: „Tak trzymać!” Inni popukają się w czoło, zastanawiając się, po co sobie co dokładać obowiązków. Znakomita większość najpewniej przejdzie obok tej informacji obojętnie, bo każdy ma tyle do ogarnięcia we własnym życiu, że perturbacje innych mało go zajmują. Fakty są takie, że zapisałam się na letni kurs hiszpańskiego. Pierwsze skumulowane trzy godziny lekcyjne już za mną. Szacowny Instytut Cervantesa przyjął mnie w szeregi swoich studentek na czas wakacji, a ja chciałabym tego nie zmarnować. Zajęcia mam dwa razy w tygodniu po trzy godziny lekcyjne. Mój czas wolny i okres popołudniowego zbijania bąków na razie się skurczył – teraz każde popołudnie w środku tygodnia, w którym nie pracuję mózgiem lub ciałem (joga ciągle w grze) to rzadkość.
Lekcje się zaczęły, grupa jest liczna i dość zróżnicowana, a ja łamię sobie język na tych wszystkich seplenieniach. Nie zakupiłam jeszcze podręcznika, więc po pracy muszę szybciutko jechać do księgarni – inaczej nasza nauczycielka wpisze mnie na „lista negra” – jak mówiła żartując (ale te żarty to takie nie do końca żarty).
Na pierwszej lekcji dowiedziałam się, że „Hasta la vista” to zwrot, którego bardzo rzadko się używa. Kiedy śmialiśmy się i głosem Schwarzennegera mówiliśmy „Hasta la vista, baby”, nie bardzo wiedziała, o co nam chodzi. Potem okazało się, że u nich w „Terminatorze” nie występuje ten zwrot. Mają tam dubbing i rzeczona fraza została przetłumaczona jako „Sayonara, baby”. Tłumaczenie dosłowne dla Hiszpanów faktycznie byłoby bez sensu. Tyle stracili z historii kina sensacyjnego!
Zakładam, że po tych dwóch miesiącach będę trochę zmięta i wypruta, ale przynajmniej naumiana, a mózg dostanie swoje pięć minut, bo już od kilku lat nie dostawał wiele.
Czas nagli, więc przejdę już do menu, w którym dla uczczenia mojej nowej aktywności jest gazpacho! A jakże. Lista jest następująca:
- gazpacho – hiszpański chłodnik z papryki i pomidorów
- butter chicken z nerkowcami, kolendrą i ryżem basmati, aromatyczny i delikatny dzięki garaż masala i marynowania w jogurcie kilkanaście godzin
- linguine all’amatriciana – z sosem z pomidorów, z policzkiem dojrzewającym wieprzowym, oliwą i pecorino romano
- tarta z brokułami, suszonymi pomidorami i serem pleśniowym
- ciasto marchewkowe z kremem waniliowym i orzechami włoskimi.