Pragnę się z Wami podzielić moim odkryciem. Dotyczy ono moich ulubionych owoców z drzewa poznania – biblijnych jabłek. Odkryłam najpyszniejszą ich odmianę na świecie. Odmiana nazywa się fuji – jeśli kiedykolwiek natraficie na nie na jakimś bazarze – bo w sklepie jeszcze ani razu ich nie widziałam – kupujcie w ciemno. Fuji to jabłka super soczyste, bardzo chrupiące, ale nie za twarde, oraz słodkie, leciutko przełamane winnością. Ze znanych mi starych odmian przypominają trochę kosztele, ale są soczystsze i wspaniałe chrupią. Odkąd dałam się na nie namówić mojej pani pod Halą – wyglądały bardzo niepozornie, zielonkawe i średnio duże – przepadłem kompletnie. Bez cienia żalu porzuciłam hołubione dotąd rubiny i championy i zasilam teraz drużynę fuji. Nawet pisząc te słowa, chrupię z lubością dojrzały okaz. Zachęcam Was do kupna tych pysznych jabłek.
Zachęcam również do kupna naszego lanczu i deseru – wszystko jest przyzwoicie dobre. A propozycje wyglądają dziś następująco:
- krem pomidorowy z oliwą
- quesadilla z serem, szynką, cukinią i kukurydzą, z sosem chipotle i sałatą z winegretem
- chili con pavo z indykiem, fasolą, kukurydzą i ryżem
- tarta brokułowa z gorgonzolą i oliwkami liguryjskimi
- czekoladowe brownie z sosem karmelowym.