Czytam teraz równolegle dwie książki, o kompletnie rożnej tematyce. Obie autorki są naukowczyniami – jedna jest angielska biolożką, druga romanistką z doktoratem i filolożką rumuńską. Żadna z nich nie jest zawodową pisarką i zdawać by się mogło, że to językoznawczyni będzie sprawniej operować słowem pisanym. Tymczasem nic bardziej mylnego – „Cicha władza mikrobów” jest napisana nadzwyczaj sprawnie, ciekawie, z biglem. Natomiast „Rumunia. Alabastru, ciorba i wino” to książka z potencjałem, bo wiele jest tam ciekawych historii, ale chaotyczna, momentami zupełnie nieciekawa, ze zbyt duża ilością niepotrzebnych osobistych wtrętów. Słowem – czytam i co jakiś czas pomstuję: „Gdzie jest redaktor tej książki?!!”. Nie jestem zaznajomiona ze środowiskiem wydawnictw, procesów oddawania książki do domu wydawniczego, a potem do druku, ale tu gołym okiem widać, że zdolna redaktorka zrobiłaby z tej książki o Rumunii książkę naprawdę dobrą, bo potencjał w temacie jest duży. Mąż już się ze mnie podśmiewał, bo co i raz ze złością czytałam mu jakieś niepotrzebne zdania, czy dziwny szyk wyrazów i pomstowałam na brak redaktora. I mimo ciekawego tematu nie wiem, czy książkę polecić. Podobno „Bukareszt. Kurz i krew” Małgorzaty Rejmer to książka wybitna, ale co Czarne to Czarne – to jest jednak wydawnicza marka.
Natomiast „Cichą władzę mikrobów” polecam wszystkim, bo i świetnie napisana i temat arcyciekawy. Na początku autorka przypomina nam o czterech najważniejszych wynalazkach ludzkości, dzięki którym przedłużyliśmy długość i jakość naszego życia, oraz zredukowaliśmy umieralność przy porodach i w wieku niemowlęcym do minimum. To szczepienia, higiena i dezynfekcja rąk w szpitalach i placówkach medycznych, chlorowanie wody oraz antybiotyki. Bez tych czterech wspaniałych wynalazków życie ludzkie byłoby dużo bardziej naznaczone cierpieniem, a choroby zakaźne dziesiątkowałyby nas, jak jeszcze sto – sto pięćdziesiąt lat temu. Niby oczywistość, ale warto o tym pamiętać.
Warto pamiętać także o tym, że nasze lancze i desery są niczego sobie. I że można sobie zamówić, zjeść na miejscu lub odebrać na wynos i cieszyć się smakiem w biurze lub w domu. Dziś możecie spożyć takie oto dania:
- krem porowo-ziemniaczany z tymiankiem
- krem z buraków z jogurtem naturalnym
- makaron fusili ze szpinakiem, gorgonzolą i tartym serem grana padano
- wegański tażin z bulgurem, suszonymi morelami i prażonymi nerkowcami
- tarta z pieczoną cukinią i bakłażanem, pomidorami i serem dobbiaco
- sernik nowojorski z musem truskawkowym.