Czy długi weekend był dla nas owocny? Czy udało się choć trochę odpocząć? I tak i nie. Wprawdzie nie robiliśmy prawie nic, ale ja stękałam trochę z powodu dolegliwości odkręgosłupowych. Jeśli ktoś się dziwi, że mamy czynne 5 dni w tygodniu, tylko od 10 do 15, to pewnie zdziwi się za kilka lat jeszcze bardziej, jak będziemy zamykać wcześniej, albo robić sobie jakiś dodatkowy wolny dzień w tygodniu. Zdrowie to zdrowie – z tym nie ma żadnego pola do dyskusji. Ale byliśmy wczoraj na rowerowej wycieczce do Huty, a potem przez Płaszów i Bieżanów z powrotem na Podgórze. W sumie 25 kilometrów – żaden wyczyn, ale my jeździmy raczej krajoznawczo-rekreacyjnie. Po drodze przystanek w parku, lody w Lodowej Hucie (polecam serdecznie!). Odkryliśmy wały przeciwpowodziowe wzdłuż Dłubni, które – mam nadzieję – zamienią się niedługo we wspaniałe ścieżki rowerowe. Odwiedziłam jeszcze zaprzyjaźnioną parę pod Krakowem, skąd przywiozłam dary losu. Z szałem i dzikością w oku oglądałam dojrzałe i w ogromnej ilości pomidory w ich szklarni, bakłażany, dynie, kalarepy, kalafiory, cukinie i rukolę. Zostałam hojnie obdarowana, więc pół długiego weekendu objadaliśmy się słodkimi jak śliwki pomidorkami i lekko pikantną rukolą, a na rowerową wycieczkę wzięliśmy wodę z dodatkiem mięty i bazylii z ich grządki, plus sok z cytryny.
Refleksja jest taka, że trzydniowy weekend jest brakującym ogniwem w naszym systemie pracy, bo to jest akurat tyle – czyli dwa pełne dni, plus pół trzeciego – że można się zregenerować po kilku dniach pracy.
No ale już się skończyło, ten tydzień ma tylko cztery dni robocze, co zapewne nie jest powodem tylko naszej radości, ale wszystkich tych, którzy pracują od poniedziałku do piątku.
Zapraszamy dziś do nas na następujące dania, oraz deser:
- krem porowo-ziemniaczany
- butter chicken w sosie maślano-jogurtowo-orzechowym (nerkowce), ryżem basmati i kolendrą
- tarta z pieczonym kalafiorem, oliwkami liguryjskimi i serem grana padano
- blondie z prażonymi nerkowcami, białą czekoladą i kremem z masła orzechowego.