Kiedy człowiek zaczyna bardziej skupiać się na sobie – swoim odpoczynku, dobrostanie, wyciszeniu po pracy – zdecydowanie ma mniej bodźców i nowych doświadczeń, wartych opisania i podzielenia się z innymi. Oczywiście są inne doświadczenia i przemyślenia, którymi jednak nie chce się specjalnie dzielić z innymi – no może poza kilkoma najbliższymi osobami. Czy oznacza to, że człowiek ów zgnuśniał, zrobił się osobą mniej interesującą i nie ma już w nim nic ciekawego do odkrycia, a równia pochyła zwana starością dopadła i jego? Nie. To raczej kolejny etap rozwoju. To prawda, że nie chodzi się już w tyle miejsc, nie spotyka już tylu ludzi – niektóre znajomości nawet kończy się po latach. W zasadzie można by to sprowadzić do krótkiego hasła – to nabycie umiejętności mówienia „nie”. Inni mogą to widzieć inaczej – był dla nas, był chętny i rzutki, a teraz go w przestrzeni nie ma – zdziadział. A on po prostu zaczął szanować swój czas.
Takiego rodzaju zdziadzienia życzę wszystkim zabieganym, wszystkim chomikom w kołowrotku, wszystkim żyjącym wyłącznie dla innych. A do życzeń dołączam dzisiejsze propozycje lanczowe:
- krem pomidorowy z oliwą
- dwie porcje kremu z dyni z mleczkiem kokosowym
- gnocchi ze szpinakiem, gorgonzolą i grana padano
- trzy porcja chili con carne
- tarta brokułowa z oliwkami liguryjskimi i serem fontal
- sernik nowojorski z musem truskawkowym.