Kiedy wracałam rano ze sklepu, dostrzegłam młodą rodzinę, model dwa plus jeden. Spojrzałam na ich odzienie i pomyślałam, że w sumie dość młodzi, ale ubrani z taką elegancją sprzed dwudziestu lat. Jakby w kwestii strojów uważanych za galowe czy tez te niedzielne, moda się dla nich zatrzymała. Nawet pomyślałam sobie, że przecież jest czwartek, a oni wyglądają w dwustu procentach, jakby szli do kościoła. I nagle mnie olśniło – olśnienie to jest zapewne zabawne dla wszystkich rodziców dzieci w wieku szkolnym – no tak! Przecież jest pierwszy września! I cała familia wyglądała, jakby wracała po wakacjach do szkolnych ławek, bo we troje mieli na sobie biało-granatową kolorystykę.
Abstrahując już od pierwszowrześniowej mody, dziś na powrót zaczyna się całoroczny kołowrotek – na drogi wracają korki, które w październiku przybiorą na sile dzięki studentom. A rzesze pracujących Polaków wejdą na powrót w tryby szkolno-pracowe. Niby trochę żal wakacji, ale z drugiej strony – te rzeźkie poranki, które mamy od poniedziałku, działają na mnie wyjątkowo odświeżająco. I przypomniał mi się ten wspaniały brytyjski film „Kolejny Rok”. Przemijanie, wspólne życie, górki, dołki i pogodzenie ze swoim losem. Poszukam go sobie w sieci i obejrzę znowu – na pewno mnie pokrzepi.
I zgrabnie można teraz przejść do tego, co dziś pokrzepi Was. Oto, co krzepiącego przygotowaliśmy:
- krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
- florencka zupa z fasoli z jarmużem i oliwą
- tajska wołowina massaman z mleczkiem kokosowym, orzeszkami ziemnymi, kolendrą, ziemniakami i ryżem basmati
- tarta z bakłażanem, bazylią, orzechami włoskimi, kozim serem
- tarta z białej czekolady z kardamonem i musem truskawkowym.