O, Boczkofile i Słabowolanie w jednej osobie! To dla Waszego dobra nie wrzuciłam dziś zdjęcia tarty pieczarkowo – boczkowo – serowej. Wiem, jak bardzo walczylibyśmy ze sobą, widząc zdjęcie czegoś tak bezwstydnie boczkowego. I wiem, że walka ta skończyłaby się przegraną i zarezerwowaniem sobie kawałka owej porno-tarty, tego złotego cielca, postawionego przed prawowitymi bóstwami. Dlatego jestem dziś tylko skromną werbalną sygnalistką, która nie chce mieć na sumieniu zgubionych duszyczek i nie wodzi Was na pokuszenie dodatkowym bodźcem – smakowitym obrazem. Smakowity obraz wprawdzie występuje tu dziś w pełnej krasie, ale z moich obserwacji wynika, że to przed kupnem i zjedzeniem deseru w ciężkich czasach kryzysu najłatwiej jest się powstrzymać. Perwersyjnie i okrutnie powiem, że ja tam się nie powstrzymywałam i pierwszą połówkę kawałka ciasta mam już pogryzioną i połkniętą.
Jest to kolejny z serii słonecznych i ciepłych dni, co zwiastuje Wasze liczne przybycie. Jesteśmy gotowi, przybywajcie, kupujcie, jedzcie. A zjeść dziś możecie:
- zupa z kapusty z pesto, świeżymi pomidorami, ryżem arborio i serem grana padano
- kokosowe zielone curry z bakłażanami, cukinią, brokułami, fasolką szparagową, groszkiem cukrowym, marchewka, kalarepą i kilkoma innymi, podawane z ryżem basmati
- tarta z pieczarkami, wędzonym boczkiem i serem fontal
- ciasto drożdżowe ze śliwkami węgierkami, kruszonką i orzechami włoskimi.