Jeśli chodzi o dzisiejszy lancz, to cóż… Trochę przesadziliśmy. Według moich gustów każda jedna potrawa jest sztosem. Każdą jedną zjadłabym dziś bez zastanowienia, najchętniej w kąciku, żeby nikt nie przeszkadzał i nie miał pomysłów typu: „Podziel się ze mną”. Nie podzieliłbym się z nikim, ale samolubnie pałaszowałabym we wspomnianym kącie najpierw zupę, potem drugie, deser – tartę zostawiłabym sobie na drugą część dnia, żeby przejedzenie nie popsuło mi radości z konsumpcji. I może kiedy podzielę się w końcu z Wami naszym menu, wcale nie będziecie tak podjarani jak ja, ale co mi tam!
Dzisiejsze menu przedstawia się następująco:
- toskańska zupa pomidorowa – zagęszczana grillowaną focaccią, posmarowaną czosnkiem, z oliwą extra vergine, świeżo mielonym pieprzem i bazylią
- kurczak po wietnamsku – słodko ostry, z ryżem basmati i dymką
- tarta ze szparagami, cukinią i włoskim serem fontal – jako że małżonek zapłacił za szparagi jak za zboże, dziś kosztuje 20 złotych, zamiast 19
- tarta waniliowa z borówkami amerykańskimi.