A w gastronomii jak to w gastronomii – sprzęty się psują, ciągle trzeba w coś inwestować. Po dziewięciu latach padł nam bojler i trzeba było błyskawicznie zainwestować w nowy. Na szczęście mamy kontakt do wspaniałego, solidnego hydraulika. Jeśli umówił się z nami, że ekipa przyjdzie w piątek o 7:30 rano – panowie zjawili się w umówionym dniu o umówionej godzinie. Zdjęli stary bojler, zamontowali nowy i już kończą. A my po chwilowym braku, znowu cieszymy się ciepłą wodą w kranie – pisanie takich rzeczy w roku wyborczym zakrawa na toporną kampanię wyborczą 😄
Nasz zasób finansowy uszczuplił się w związku z wymianą o sporą kwotę, ale co robić – w biznesie takim jak nasz trzeba być przygotowanym na to, że lodówka, pięć lub bojler padnie pewnego ranka. I trzeba ciągle odkładać na czarna godzinę, bo czarne godziny zdarzają się co najmniej raz do roku. Przyzwyczailiśmy się do skromnego życia – z resztą z mojej perspektywy nie wydaje się ono wcale skromne. A powiedziałabym nawet, że jest dość zadowalające. Zgodnie z tym co mówią minimaliści o wyzwoleniu wynikającym z pozbycia się rzeczy materialnych – pozbycie się na przykład samochodu spowodowało u nas dużą ulgę i radość.
Jednej rzeczy nie może minimalizm objąć – codziennego żywienia. Tu musi być bogactwo – rozumiane nie jako przepych, homary every day i szampan na śniadanie, ale jako bogactwo składników odżywczych i smaków.
I takie właśnie są nasze dzisiejsze propozycje – jest różnorodność i jest smak. Oto propozycje:
- krem brokułowy
- krem z buraków z jogurtem
- wegańskie kokosowe curry z dyni i batatów, ze szpinakiem, orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati
- gnocchi z ragu bolońskim, z serem grana padano i natką pietruszki
- tarta porowa z orzechami włoskimi i wędzonym boczkiem
- sernik nowojorski z musem truskawkowym.