W przedinternetowej rzeczywistości napisałabym, że niedawno ten artykuł wpadł mi w ręce. No ale w ręce nie wpadł – jego znalezienie było wynikiem chaotycznych i przypadkowych poszukiwań. Kilka miesięcy temu bowiem szukałam artystów, którzy uważani są za najbardziej przecenionych na świecie. W zestawieniach są rotacje, ale ZAWSZE występuje tam Beyoncè, U2 i uwaga – The Beatles. Tak – w każdym zestawieniu była ta żelazna trójka, wspierana przez Coldplay czy AC/DC.
Tym razem postanowiłam zgłębić temat artystów, którzy uważani są za tych najlepszych – elementem wspólnym poprzedniej i tej grupy są oczywiście Beatlesi, ale próżno wśród najlepszych szukać tak Beyoncè jak i Christmas Martina i spółki. W swoich poszukiwaniach natrafiłam na dlugaśny artykuł w Rolling Stone i zatraciłam się w nim na dobry tydzień. Dlaczego na tak długo? Oczywiście przyłożywszy się, przeczytałabym go w kilka godzin,ale wtedy niewiele bym wyniosła, bo pisany jest po angielsku, a mój mózg potrzebuje trochę czasu, żeby przetworzyć informacje z obcego języka. Poza tym chciałam dawkować te informacje, bo były niezwykle ciekawe. Oto bowiem pozwolono prawie stu wybitnym muzykom i producentom na opisanie innych artystów, którzy mieli na nich największy wpływ. Otrzymujemy sto tekstów, które przybliżają nam historię muzyki popularnej i jej twórców. Czyta się to wspaniale. I wiadomo, ze są tam The Beatles, ale są również rockandrollowi protoplaści – Buddy Holly, Little Richard (z których czerpali i Beatlesi i Stonesi i wielu innych), jest Lenny Kravitz i jego uwielbienie dla solowego Lennona, jest Flea ze swoim zachwytem nad Metallicą. Jest Elton John, który w swojej opowieści o Stevie Wonderze mówi, że sam uważa się za niezłego muzyka, ale przy Steviem jest raczej rodzajem praktykanta. A o Estonię Johnie opowieść snuje Billy Joel. Dowiedziałam się z tego tekstu, jak po angielsku nazywają się pirackie kopie płyt, oraz w końcu wiem, co to znaczy honky-tonk (No ale ja z tych, co raczej wiedzą co znaczy Helter Skelter, chicoaż Stonesow bardzo cenię 🙂) – otóż oznacza „spelunę”. Jest tego mnóstwo, jest co czytać na dobre godziny.
A na zachętę przytoczę Wam słowa Steve’a Van Zandta (to Silvio Dante z „The Sopranos” i równocześnie muzyk, producent i aranżer z zespołu Bruce’a Springsteena) o gitarowej wirtuozerii Erica Claptona:
„The first time I heard real anger and aggressive sexuality expressed in guitar playing was on that Mayall record. If the solo in „Have You Heard” isn’t the sound of a cock ripping through trousers on its way to the promised land, I don’t know what is.”
Spodobało mi się.
A Wam mam nadzieje, że spodoba się dzisiejsze menu:
- krem brokułowy
- makaron bucatini aglio olio pomodoro, z natką pietruszki i grana padano
- tarta z pieczarkami, gorgonzolą i pestkami dyni
- tarta cytrynowa z bezą.
https://www.rollingstone.com/music/music-lists/100-greatest-artists-147446/talking-heads-49251/