Kilka ostatnich dni dość intensywnie przyglądam się wrocławskim atrakcjom. Mamy w planach poszerzenie areału turystyczno – krajoznawczego i przemieszczanie się na rowerach. W związku z tym będziemy dość znacznie oddalać się od centrum miasta i eksplorować dalsze dzielnice. W planach jest objechanie miasta rowerem trzydziestodwukilometrową trasą, biegnącą w dużej części wałami – bądź to Odry właściwej, bądź Oławy, bądź Starej Odry. Chcemy także poznać dokładnie Sępolno – przedwojenne miasto – ogród, leżące na wyspie w sąsiedztwie ZOO i Parku Szczytnickiego. Sępolno zbudowane jest na planie śląskiego orła i pełno tam zieleni – chciałabym zobaczyć to na własne oczy.
Jest także do zwiedzenia muzeum historii Wrocławia w Zajezdni Tramwajowej poza centrum, ale jest to historia tylko powojenna, a jak wolałabym obejrzeć wystawę czesko-polsko-niemiecko-polskich dziejów stolicy Dolnego Śląska.
A jako że będzie to majówka, miasto przygotowało mnóstwo majówkowych atrakcji – głównie plenerowych, więc trochę niepewnych ze względu na aurę. W Krakowie przeważnie nie korzystam z tego rodzaju rozrywki, no ale na wyjeździe… Na wyjeździe wszystko smakuje inaczej i warto czasem pójść w stuprocentowa turystkę i posmakować rozrywek dla tak zwanej gawiedzi, czy też masy. Czasem warto taką masą być, o czym przekonałam się chociażby w Beskidzie Śląskim, gdzie na majówkę była coroczna impreza, zorganizowana wokół inauguracji wypasu owiec na halach. Ja i małżonek nigdy byśmy nie wpadli na to, żeby tam się pojawić – ale nasi towarzysze przekonali nas do uczestnictwa i razem bawiliśmy się przednio. I udało nam się posmakować regionalnych produktów prosto od wytwórców. Śledzę również intensywnie wrocławskie kulinaria – tutaj trzeba być na bieżąco rok do roku, bo sami wiecie, jak szybko potrafią znikać lokale z jedzeniem – nawet te najfajniejsze.
Ogólnie rzecz biorąc – uwielbiam planować rozrywki na wyjeździe. Okopuję się w przewodnikach, w stronach i nierentownych, a małżonek tylko dopytuje, czy coś znalazłam. Znalazłam, a jakże! I już przebieram nogami na samą myśl, że będziemy sobie pospołu konsumować czas wolny. Zamienimy się w olbrzymich, wzorcowych majówkowych konsumentów – do konsumpcji czasu wolnego dodam jeszcze konsumpcję owoców swojej pracy. I grqndi consumenti – to my!
A skoro jesteśmy przy owocach pracy, to Wy jesteście na pierwszym miejscu owego łańcucha – konsumujecie bowiem prawdziwe, pierwsze owoce – my w zasadzie czekamy na owoce owoców, czyli walutę za transakcje z Wami. A dziś owoce spprzedstawiają się następująco:
- florencka zupa z fasoli z jarmużem
- butter chicken – kawałki piersi kurczaka w sosie maślano-jogurtowo-orzechowym (nerkowce), z kolendrą i ryżem basmati
- tarta z pieczarkami, mozzarellą fior di latte i pietruszką
- sbriciolata z czerpalnymi porzeczkami i serem ricotta.