Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

14 grudnia 2023

Najprościej jak wiadomo robi się zupy kremy. A taki krem z zielonego groszku, do którego używam groszku mrożonego to już w ogóle bajka – podsmażam cebulę i czosnek, wlewam wodę, zagotowuję, dodaję groszek, gotuję, doprawiam, blenduję i voilá! Z kukurydzianą jest podobnie. Najwięcej pracy wymaga chyba ribollita – mnóstwo warzywnych składników, które trzeba pieczołowicie pokroić w drobne kawałki. Albo taka minestrone – kawałki muszą być dodatkowo podobnej wielkości, pokrojone w zgrabną kostkę.
Na ich tle toskańska zupa pomidorowa plasuje się gdzieś po środku. Bo krojenia nie ma dużo, ale są tak zwane inne czynności (wiem, co teraz dopowiadają sobie karniści i prokuratorzy). Bo pokrojone w kromki bagietki trzeba podpiec na złoto, potem szybko wyjąć je z pieca i jeszcze gorące posmarować z dwóch stron surowym czosnkiem. Bo pelati muszę albo pokroić na desce, albo założyć rękawiczki lateksowe i porządnie je wygnieść rękami (używam konkretnej włoskiej marki pomidorów pelati i nie zamienię ich na krojone, bo te są wysokiej jakości). Kiedy mieszam już w garnku kawałki bagietki z pomidorami, wodą i oliwą, muszę ustawiać budzik na 8-10 minut i mieszać, bo przez zawartość pieczywa toskańska przypala się jak diabli. A mieszać najlepiej łopatą do grilla – tą samą, którą przekręcam rubeny i zdejmuję z grilla sadzone jajka – jej cienka duża powierzchnia dokładnie jedzie po dnie garnka. A źe ma ona krótką rączkę to muszę uważać żeby nie poparzyć ręki, kiedy zupa jest już gorąca. I w zasadzie jest to dla mnie rutynowa sprawa, ale jak tak napisałam po kolei etapy przygotowania toskańskiej pomidorowej, to aż sobie pomyślałam: uffff.
Zupa w każdym razie jest już gotowa – doprawiona solą i świeżo mielonym pieprzem, plus spory chlust oliwy extra vergine. Czeka tu na Was, a zamiast świeżej bazylii dodaję dziś do niej pesto.
Są oczywiście i inne przysmaki. Niestety nie ma już panettone – wczoraj pani Małgosia była łaskawa kupić ostatnie dwie zamiast jednej – zrobiło jej się żal samotnego ostatniego pudełka na posterunku. To miły gest – dziękujemy.
A cały lancz prezentuje się tak:

  • toskańska zupa pomidorowa
  • kokosowe zielone curry z bakłażanem, cukinią, fasolką szparagową i groszkiem cukrowym
  • tarta z pieczarkami, wędzonym boczkiem, słonecznikiem i oliwą truflową – zapach tej oliwy drażnił moje nozdrza podczas pisania, bo tarta stała tuż obok – jest niesamowicie apetyczny.