Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

7 marca 2024

Byłam wczoraj w bardzo dużym bloku na Bronowicach, że skomplikowanym planem klatek schodowych i kilkoma pionami wind. Zwykle nie trzeba tam dzwonić domofonem, bo ktoś akurat wchodzi i mnie wpuszcza. Tym razem przede mną wchodził chłopak, który przytrzymał mi drzwi. Podziękowałam. Minął windy i otworzył drugie drzwi – ja zanim, również podziękowałam. Przy trzecich otwieranych przede mną drzwiach zażartowałam, że tak naprawdę to go śledzę. Weszliśmy do windy, zaczekałam aż naciśnie piętro. Szóste. Patrzy na mnie, potwierdzam skinieniem. Za chwilę się okaże, że idziemy do tego samego mieszkania – mówię już dobrze rozbawiona. Poszedł do następnego i tak nasze drogi się rozeszły i życzyliśmy sobie dobrego dnia.

To mi przypomniało historię sprzed bez mała dwudziestu lat. Jechaliśmy z małżonkiem do naszego przyjaciela, który ze swoją ówczesną dziewczyną urządzał co roku wigilię dla znajomych. Mieszkaliśmy wtedy na Prądniku Czerwonym, a on na Kazimierzu. Wsiedliśmy więc pod Majorem do Ikarusa – 184 i usiedliśmy w prawie pustym autobusie. Na następnym wsiadł chłopak. Był sam i zwrócił moją uwagę, bo był dość przystojny – taki trochę heroin chic, jak członek jakiegoś brit rockowego bandu. Nie do końca mój typ, ale był dobrze ubrany i ogólnie się wyróżniał. Przejechał z nami trasę, wysiadł tam gdzie my i cały czas szedł z 10 metrów przed nami. Wszedł do tej samej kamienicy, przeszedł przez podwórko i zadzwonił – do tego samego mieszkania, do którego i my szliśmy. Tak poznaliśmy Artura, który wraz z pozostałymi chłopakami z jego paczki ubogacał nasze coroczne wigilie. Były one czasem zbyt posh, bo ówczesna dziewczyna naszego przyjaciela miała wysokie aspiracje. Na imprezie były wówczas dwa oddzielne towarzystwa – gospodyni i gospodarza – a my bawiliśmy się dobrze tylko dlatego, że na każdej wigilii nasza banda piwoszy – wesołków w odpowiednim momencie puszczała na You Tube teledysk Hemp Gru do piosenki “Sami Swoi” – rok w rok z tymi samymi komentarzami w tych samych momentach utworu.

Artura pozdrawiam, chociaż wiem, że nie ma mediów społecznościowych. Wiem też, że jego koledzy mają i że mu o tym napiszą, tocząc jednocześnie olbrzymią bekę z jego “heroin chic”. Ale on tak naprawdę się z tego ucieszy – na pewno potraktuje to jako komplement i będzie mu dzięki temu łatwiej znieść olbrzymią dawkę darcia łacha od pozostałych.

A nasze menu całkiem na poważnie – a przynajmniej wołowina w lanczu to jest poważne mięso. Proponujemy Wam bowiem:

⁃ krem z soczewicy i marchewki

⁃ tajskie kokosowe curry massaman z wołowiną, ryżem basmati i kolendrą

⁃ tartę z pieczonym kalafiorem, oliwkami i grana padano

⁃ tartē z białej czekolady z kardamonem i musem truskawkowym.