Moi Mili Państwo, Koleżeństwo i Przyjacielstwo – dziś nie zdołam z siebie wiele wykrzesać. Wszystko dlatego, że podczas porannej produkcji musiałam jeszcze bardziej zewrzeć i przegrupować (swoje własne) szeregi. Popołudnie dzisiejszego dnia mam bowiem gęste jak sos demi glace w ostatniej fazie redukcji. Po skończonej robocie musimy zrobić zamówienie online. Potem wsiadam na rower i pędzę na Karmelocką po kawę. Wracam do domu – tu mam do zrobienia czynności ablucyjne, plus domowe obowiązki. I na 18:30 stawiam się w Bonarce, żeby obejrzeć w kinie film “Anatomia Upadku”. I gdzie tu wcisnąć pokrojenie i zamarynowanie siedmiu i pół kilograma piersi z kurczaka? Cóż – musiałam to zrobić rano, wraz z dzisiejszym lanczem. Udało się, z czego jestem bardzo zadowolona. Jako antyprokrastynatorka nie lubię, jak mi coś wisi niezrobione nad głową.
Jest zrobione, wieczorem seansik – czegoś chcieć więcej? Tylko słońca – tego bym sobie życzyła.
Ale póki co słońca jest deficyt, jest prawie 10:30, więc pora na zaznajomienie Was z dzisiejszym lanczem. Oto on:
- krem pomidorowy z oliwą extra vergine
- gnocchi ziemniaczane z sosie śmietanowo – winnym z gorgonzolą, suszonymi pomidorami i rukolą
- tarta z boczniakami, mozzarellą fior di latte, oliwą truflową i natką pietruszki.