Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

29 stycznia 2025

Wczoraj urządziliśmy sobie z małżonkiem karaoke-dyskotekę. No dobrze – to on mi urządził, szperając w swoich starych płytach CD. Ma tam taką składankę: Polska Muzyka Chujowa. Sam jej nie stworzył, ale podejrzewa o to Mateusza – kolegę z warszawskiej pracy, który prawdopodobnie przygotował ją na jakąś imprezkę w Studio Q. Trzeci człon nazwy jest o tyle adekwatny, co odrobinę niesprawiedliwy. Są to bowiem szlagiery prosto z Koncertu Życzeń. Dla zbyt młodych objaśniam – to był taki niedzielny program, gdzie pan i pani, siedzący po obu stronach stolika z kwiatkami czytali przesłane przez widzów życzenia – głównie na grubą rocznicę ślubu, albo urodziny babci – które potem okraszane były telewizyjną, bezpieczną, estradową piosenką. Telewizyjne, bezpieczne, estradowe piosenki szły sobie osobnym torem i nijak się miały do ówczesnej kontrkultury. Nie chce jednak odzierać ich z wartości, mimo że miały charakter czysto rozrywkowy. No bo jednak stali za nimi często uznani artyści jak Zbigniew Wodecki, Maryla Rodowicz i Czesław Niemen (chociaż Niemen to osobna kategoria). A rozrywka – bądź co bądź – jest nam wszystkim potrzebna od czasu do czasu.
Zapuszczając tę składankę mąż od razu dostarczył mi porcji rozrywki – porcji być może zbyt wielkiej, niekontrolowanej, jak dziesięć gałek lodów w jednym wafelku. Odpaliłam się bowiem jak dziczka i zaczęłam zawodzić wraz z ukochanymi artystami PRL-u. Znam bowiem wszystkie te przyśpiewki i lubuje się w ich śpiewaniu. Większość w tonacji tenorowo – altowej, w sam raz na mój głos. Oczy mi się zaiskrzyły, głos modulował się bezwiednie, naśladując kolejnych wokalisto obu płci. Małżonek śmiał się ze mnie i był trochę zdziwiony, że można się aż tak odpalić. W tamtym momencie orzedzierzgnęłam się w Dawida Byrne’a z Talking Heads. Oczywiście nie chodzi o zupełnie inaczej skalibrowany materiał słowny-muzyczny, ale o sceniczne ruchy. Od razu nóżka, od razu pląsy, od razu falujące biodra. No i przy mamie Marcina Kydryńskiego – Halinie Kunickiej – i jej szlagierze „To były piękne dni”, będącym coverem anglojęzycznej piosenki „Those Were the Days”, będącej coverem rosyjskiej piosenki „Dorogoj Dlinnoju” – wydrapałam się na pagórek inscenizacyjny. A to dlatego, że jest tam przyśpiewka „Laj laj laj laj laj laj” – a ja kocham przyśpiewki!
Mąż szydził ze mnie: „Jak to było? Kurzołap? Łapikurz? Kolubrynę chcesz tu postawić?” – w nawiązaniu do moich słów, kiedy odebrał przesyłkę z dużym wzmacniaczem do remontu, który szybciutko naprawił i teraz cieszymy się bardzo dobrym dźwiękiem. Chodziło oczywiście o „łapacz kurzu”. Zdążyłam to odszczekać z pięć razy 😅
Wspaniały wieczór – zamarzyłam o karaoke 😃
No dobrze, teraz menu:

  • krem kalafiorowy z olejem z pestek dyni
  • wegański tażin z ciecierzycą, bakłażanem cukinią, batatami, suszonymi na słońcu morelami, prażonymi nerkowcami, kaszą bulgur i kolendrą
  • tarta z pieczoną czerwoną papryką, serem halloumi i pestkami słonecznika.
  • jedna wolna quesadille.