2 lipca 2025

Zabawne jest, kiedy dostajesz wiadomość od koleżanki z równoległej klasy w podstawówce, a potem w liceum. Wiadomość, która zaczyna się od “Cześć Kisiel, pamiętasz mnie?”. Oczywiście że pamiętam. Ciężko zapomnieć bardzo wysoką i chudą dziewczynę z pozytywnym nastawieniem do życia. Dziewczyna, a raczej kobieta, mieszka od dwudziestu kilku lat w Stanach. Będzie za kilka tygodni w Polsce i być może uda jej się dotrzeć do Krakowa. A jak do Krakowa to i do nas by się przydało – zaanonsowała się więc wstępnie. A lato to czas wzmożonych wizyt, bo w ilu znajomych i rodzina przyjeżdżają do Krakowa turystycznie. I w związku tym w przyszłym tygodniu odwiedzi nas siostra cioteczna z rodziną.
Bardzo lubię odwiedziny – ktoś przychodzi, zje sobie, zamienimy kilka słów, często osoba jest pierwszy raz, ale już nas zna, bo czyta do kawy nasze posty. Ale jednocześnie – jeśli chciałabym sobie dłużej pogadać to wtedy wolę spotkać się na mieście po pracy. Wtedy rzeczywiście możne zająć się konwersacją. Wiecie jak jest – zwykle kiedy ktoś do mnie przychodzi do pracy to sobie nie pogadamy, bo po prostu muszę pracować. I nie mogę się do końca skupić ani na pracy, ani na gościach. Skutkiem tego jestem leciutko zestresowana, bo ciężko mi jednocześnie kogoś słuchać, przygotowywać jedzenie i przyjmować zapłatę. A chciałabym wszystko to zrobić jak najlepiej.
W każdym razie cieszę się na te wizyty. Na Wasze codzienne wizyty cieszę się równie mocno. A jeśli przyjdziecie dziś, to możecie sobie zjeść:

  • krem z cukinii z prażonym słonecznikiem
  • butter chicken – kawałki marynowanej od wczoraj piersi kurczaka w aromatycznym sosie maślano – orzechowym (nerkowce), z indyjską mieszanką przypraw haram masala robioną przeze mnie rano, ryżem basmati świeża kolendrą
  • PIĘĆ PORCJI gnocchi z gorgonzolą, suszonymi pomidorami i natką pietruszki
  • tarta z boczniakami, cheddarem i pesto.