24 października 2026

W tych wieczornych audycjach w dni robocze na BBC6 Music puszczają czasem naprawdę nieznośną muzykę. Człowiek szykuje się powoli do spania, próbuje zrelaksować na macie fizjoterapeutyczne, aż tu nagle jego zmysły zalewa jakiś super szybki rytm, zmodyfikowany wokal a’la Chip and Dale, a po ciele rozlewa się fala beatu, takie jeb, jeb, jeb, jeb. Pardon le mot w poprzednim zdaniu, ale tak najlepiej oddać istotę zjawiska. Czasem mnie to drażni, wstaję i ściszam do zera. Czasem jednak utwór- koszmarek jest tak kuriozalny, że parskam śmiechem, podgłaszam i wołam małżonka z kuchni, żeby usłyszał to wiekopomne dzieło. I zaczyna mi latać nóżka oczywiście, co jest odruchem silniejszym niż wola. No i w takich sytuacjach straszliwa muzyka odgrywa rolę pozytywną, bo dzięki niej się razem śmiejemy, a ja zażywam jeszcze trochę ruchu przed zaśnięciem 😃.
Zasadniczo jednak wolę inną sekcję rytmiczną i wokalną.
A co do sekcji kulinarnej, to zrobiłam dziś zupę, o której zapomniałam na kilka dobrych lat – do tej pogody pasuje jak ulał. A całość lanczu przedstawia się tak:

  • krem z pieczonych warzyw – jest tu marchewka, seler, cebula, ziemniaki i kapusta włoska; wyszło bardzo smacznie, polecam Wam
  • krem z cukinii z olejem z pestek dyni
  • cannelloni nadziewane szpinakiem, ricottą i mozarellą, zapiekane w sosie rosè z pomidorów z dodatkiem śmietanki, bazylii, czosnku i oliwy
  • wegańskie kokosowe curry z dyni, batatów i ciecierzycy, z ryżem basmati,mkolendrą i orzeszkami ziemnymi – SZEŚĆ PORCJI
  • tarta z boczniakami, mozzarellą fior di latte i oliwą truflową.