18 listopada 2025

Kilkanaście osób mogłoby być wczoraj naszymi klientami, gdyby był prąd. Ograniczona oferta gastronomiczna nie była jedyną „atrakcją” dnia wczorajszego. Kto zdecydował się na konsumpcję w lokalu, miał do dyspozycji tylko światło dzienne. Miałby też do dyspozycji kojącą ciszę, gdyby nie odgłosy wiercenia za ścianą. Muzyczka była, ale tylko z głośnika tabletowi. Generalnie uznałam, że było dość upiornie.
Całej sytuacji nie można by było ubrać w lepszą puentę/scenkę rodzajową, jaka miała miejsce kilka minut po południu. Wchodzi pani Magda po swoje zamówienie. Patrzy wokół, dostrzega wyraźny niedobór światła i mówi trochę teatralnie:
- Ciemno wszędzie, głucho wszędzie!
Na to ja, wskazując palcem na siebie, rozpoznawszy jednocześnie ten ultrapolski cytat: - Dziady
Zaczęłyśmy się głośno śmiać – ja z lekką goryczką, bo brak sprzedaży trochę nas Dziadami czyni. Poza tym, żeby cytatowi było za dość – jest listopad, co dodatkowo podbija jego wydźwięk. - Pani Magdo – muszę tę scenkę wykorzystać. To jest za dobre 😆
Dziś bez żadnych reperkusji – mam nadzieję. Lancz smaczny i są dwa dania główne. A całość to: - krem z ciecierzycy i pomidorów z cynamonem i kurkumą (JEST JEDNA PORCJA KREMU Z PIECZONEGO SELERA Z CZARNYM SEZAMEM – jeśli komuś wyjątkowo smakował niech się odezwie, to mu odłożę)
- makaron linguine aglio olio pomodoro – z sosem z długo duszonych pomidorów z dodatkiem pikantnej papryczki i czosnku, podawany z tartym serem grana padano i natką pietruszki
- CHILI CON CARNE z wołowiny, papryki i fasoli, podawane z grillowaną tortillą, kolendrą i odrobiną kwaśnej śmietany
- tarta z bakłażanem, fetą i orzechami pekan.