Kokosowe curry z ciecierzycy i kalafiora
Chciwie poszukuję dań jednogarnkowych. Potrzebuję ich na lancze do Nowego Bufetu. Te wszystkie eintopfy są najlepsze, najfajniejsze i najwygodniejsze do przygotowania i do wydawania dla sporej liczby osób […]
Chciwie poszukuję dań jednogarnkowych. Potrzebuję ich na lancze do Nowego Bufetu. Te wszystkie eintopfy są najlepsze, najfajniejsze i najwygodniejsze do przygotowania i do wydawania dla sporej liczby osób […]
Uspokajam – nie będzie to rzecz o kotletach, nabywanych w sklepie w postaci twardych sucharów w paczce. Soję nabędziemy sobie sami. Albo w sklepie, albo na targu, ale tam kupujemy tylko potrzebną
Hau, hau. Odszczekuję to, co powiedziałam o dyni hokkaido. Że niby skórka jest za twarda żeby ją jeść. Otóż nie jest, właściwie to jest idealna.
Chętnie podzieliłabym się z Wami wiedzą z zakresu wypełniania rubryczek w tych diabelskich druczkach. Tylko nie umiem tego robić.
Wpadła mi ostatnio w ręce mała książeczka o kuchni francuskiej. Nic specjalnego, w każdej piszą praktycznie to samo. Tarty, zupa cebulowa i reszta. Tak sobie z obowiązku przeglądałam,
Dlaczego taki tytuł? Popatrzcie sobie na zdjęcie poniżej. Makaron, a udaje ryż. Czyli danie będzie wypadkową dwóch różnych produktów.
Jak to jednak dobrze, że Kraków na skutek przeróżnych rozgrywek politycznych został pozbawiony Euro.
Od razu się przyznaję. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, do tej pory nigdy nie jadłam pęczaku. Nawet mnie to dziwi, w końcu ten kraj, oprócz ziemniaczano–buraczanego, mógłby być
Ciekawe ilu z Was się podobnie urządziło. Chodzi mi o mizerię w lodówce na czas narodowych majowych celebracji. I nie mam tu na myśli orzeźwiającej sałatki z ogórków i śmietany, a raczej
Śmiesznie brzmi „nadmiar bakłażana”, ale ostatnio taki nadmiar mi się zdarzył. Nakupiliśmy oberżyn, bo tanie były i włożyliśmy do lodówki, aby czekały na swój czas.
Wczoraj wróciłam do Krakowa ze Świąt Wielkanocnych spędzonych w rodzinnym domu. Jak zwykle było wiele radości. Mateczka zrobiła niezrównany żurek i flaki,
Polenta to nie coś na kształt polewki. I broń Boże, nie czarnej. Ma piękny żółty kolor ziaren kukurydzy. Czym jest? Częścią dania, zwaną dodatkiem skrobiowym. Brzmi
– Powiedz mi, jak się robi ten krem? – No dodajesz to, to i tamto, a potem robisz tak, siak i owak. – A mogłabyś mi napisać
Taka słaba rymowanka na początek, która jednak przyniosła mi wiele radości. Porobimy dziś sobie włoskie szpinakowe gnocchi. Czyli po spolszczonemu „nioki” właśnie.
Spotkałam się ostatnio z kolegą, „…bo kolega jest od tego i wypada czasem spotkać się z nim”. Kolega jest właścicielem imponującej fryzury. I tak sobie rozmawialiśmy
Biję się w upiersiony tors, by wyrazić swoją skruchę z powodu absencji TAK długiej. Mój administrator zagroził mi że skasuje bloga, więc przyparta do muru daję sobie jeszcze jedną
Klasyk, klasyk i jeszcze raz klasyk. A do tego banał, banał i jeszcze raz banał. Ale my uwielbiamy klasyki i banały…
Miałam wolne. Miałam plan na kopytka, którym podzieliłam się z ukochanym ku jego uciesze. Chęci chęciami, ale jak wzięłam się za sprzątanie, jak zaczęłam wyrzucać stare